Jeśli odłożysz swoje szczęście, życie, które sprawia Ci radość na „kiedyś”, ono może się po prostu nie wydarzyć. Zacznij tu, gdzie jesteś. To jedyne prawdziwe miejsce i realny czas.

Weź głęboki oddech a potem kartkę i spisz, to, gdzie zaczynasz, co masz, co umiesz. Zobacz, ile tego jest i doceń. Jak to może Cię zaprowadzić do siebie, który odczuwa radość, czuje, że żyje? Wykorzystaj to, co masz.

Działaj z życzliwością dla siebie. Bez presji. Krok po kroku zauważając postępy, dostrzegając potrzebę odpoczynku lub zatrzymania, dbając uważnie o siebie. Zrób to, co możesz.

Jeśli czytając te słowa czujesz opór, zastanów się jakie zdania (przekonania) przychodzą Ci do głowy. Może myślisz, że nie zasługujesz na szczęście lub, że to egoizm zajmować się swoim dobrym samopoczuciem i dbać o siebie, że zostanie to ocenione przez otoczenie negatywnie.

Warto zatrzymać się na chwilę przy refleksji, jak nienaturalne jest  kultywowanie cierpienia i walki. Przynoszą one tylko więcej cierpienia, umęczenia i wrogości w życiu społeczeństw.

Zdrowie, dobrobyt, rozwój indywidualny i społeczny buduje się w spokoju, we współpracy, w poczuciu „mogę”, nie „muszę”. Wierząc w sens i możliwość radzenia sobie z przeciwnościami, okazjami do nauki.

Zacznij tu, gdzie jesteś. 

Wykorzystaj to, co masz. 

Zrób to, co możesz.

Arthur Ashe

Wyobraź sobie wątłego „czarnoskórego” chłopca mieszkającego w Stanach Zjednoczonych po II Wojnie Światowej, który zaczyna uprawiać sport białych elit. Mimo wszystkich przeciwności, po latach pracy nad koordynacją, treningach w niesprzyjających dla niego czasach, zdobywa kolejne zwycięstwa.

Odważa się ubiegać o stypendium tenisowe Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles i otrzymuje je. Jest pierwszym afroamerykańskim tenisistą uczestniczącym w Pucharze Davisa. Wygrywa turnieje indywidualnie, jednak pomaga zdobywać zwycięstwa również swojej ekipie uniwersyteckiej. Pod koniec lat 60 i w latach 70 uznany za największego tenisistę amerykańskiego, przez wygrane w najważniejszych turniejach wielkoszlemowych.

Swoją popularność wykorzystuje również dla innych, sprzeciwiając się dyktaturom i pomagając w rozwoju tym, którzy starują z trudniejszych miejsc. Jednak startują, bo odważają się, tak jak on, przekroczyć lęk, zauważyć, że warto stworzyć sobie możliwości bycia tym, kim się pragnie być, robić to, co się kocha robić.

Piszę o tej historii, ponieważ wierzę, że w każdy z nas ma w sobie ogromny potencjał i kiedy go nie wykorzystuje, rośnie w nim tęsknota i żal za niespełnionym marzeniem. Każdy ma swoje mistrzostwo i nie chodzi tu o potwierdzone przez światowe organizacje tytuły. One mogą przyjść przy okazji.

Kiedy widzę człowieka z błyszczącymi oczyma zestrojonego z tym co robi, wiem, że JEST z tym szczęśliwy i czuję przepływające przez niego mistrzostwo. Mam też świadomość wcześniejszych chwil zwątpienia, przekraczania wewnętrznego poczucia zagrożenia, by wejść gotowość robienia czegoś źle, zanim zacznie się być z tym pięknie i harmonijnie.

Sama tego nieraz doświadczałam na swojej drodze, podczas moich wielu życiowych zmian. I kiedy bywało trudno, a poczucie bezsilności chwytało za gardło, mówiłam to, co teraz przekazuję na moich warsztatach:

Zacznij tu, gdzie jesteś.

Wykorzystaj to, co masz.

Zrób to, co możesz.

Dziękuję Arturze.

Podobne artykuły